Imieniny: Aleksandra, Horacego, Grzegorza
  Aktualności
  W Lublinie
  W Drohobyczu
  Wszędzie
  Polecamy
  Archiwum
  Warte uwagi
  Kategorie
   Stowarzyszenie
   Partnerzy
   Projekty
  Bruno4ever

  Tagi

lublin bruno szpilki bułgarii nieznanaukraina górecka zwierciadło eon horusa nasi artyści galeria o schulzu noce cytaty o schulzu krcha filmy festiwal 2012 golberg leszek mądzik jarecka drohobycz
  Ramka


SchulzFest 2024

XI MIĘDZYNARODOWY
FESTIWAL 
"Arka wyobraźni
Brunona Schulza"
w Drohobyczu

Dofinansowano ze środków
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
- podstawowego funduszu celowego


***


***

  BRUNO4EVER 
2024-2026 
SchulzFest w drodze do ESK

Dni Brunona Schulza 
w Lublinie

Zrealizowano z pomocą finansową
MIASTA  LUBLIN

***





 ***


Rok 2022 / Rokiem Brunona Schulza

Odwiedziło nas już:
931474 osób

 

XI Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza w Drohobyczu, 7-13 lipca 2024
ХI Міжнародний Фестиваль Бруно Шульца у Дрогобичі, 7-13 липня 2024
11th International Bruno Schulz Festival in Drohobych, July 7-13, 2024

Aktualności
Rocznica śmierci prof. Władysława Panasa (1947-2005)


Władysław od Brunona

Profesor Władysław Panas (28 marca 1947, Dębica – 24 stycznia 2005, Lublin), od 1999 roku kierownik Katedry Teorii Literatury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wybitny badacz i interpretator twórczości Brunona Schulza, inicjator i patron wielu przedsięwzięć schulzowskich, regionalnych i międzynarodowych, tak w Lublinie jak i w Drohobyczu, doktor honorowy Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Iwana Franki w Drohobyczu. Dla „schulzoidów” nie tylko z Lublina – mistrz i przewodnik, pomocny i krytyczny nauczyciel. Analizował twórczość Brunona Schulza odnajdując w niej, tak w prozie jak i w pewnych rysunkach, zbieżności z kabalistyczną doktryną Izaaka Lurii (1534-1572), w tym w tej jej części, która mówi o restytucji upadłego i rozbitego świata. Lecz nie negował innych perspektyw analitycznych. Uważał, że powinnością i zadaniem schulzologów i pasjonatów twórczości autora „Sklepów cynamonowych” jest wspieranie „sprawy” Schulza w Drohobyczu. Dlatego kiedy tylko mógł, i kiedy była potrzeba, przyjeżdżał do Drohobycza, był wielkim przyjacielem tego miasta. Łączył interpretację z kreacją. Był autorytetem i naukowcem, który pozostał bez uczniów. Paradoksalnie, największego obrońcę swych naukowych, schulzologicznych przekonań ma na Węgrzech. Jego dorobek schulzologiczny czeka na opracowanie.

W Drohobyczu

W Drohobyczu, od lewej: prof. Janusz Degler, prof. Aleksander Fiut, Alfred Schreyer, prof. Władysław Panas, prof. Jerzy Jarzębski. Fot. Grzegorz Józefczuk 

FRAGMENT 1

Władysław Panas: Bruno Schulz albo Intryga nieskończoności /fragment tekstu wygłoszonego 19 listopada 2003 roku na uroczystości otwarcia tzw. Wersji wstępnej muzeum Brunona Schulza w Drohobyczu/.

Kiedy patrzymy na życie i dzieło Brunona Schulza dzisiaj, sto jedenaście lat od jego urodzin i sześćdziesiąt jeden lat od jego śmierci, kiedy spojrzeniem obejmujemy to wszystko, co się w tym czasie z nim i z jego twórczością działo, co się aktualnie dzieje i co będzie się nadal działo – jestem o tym przekonany, chociaż nie przypisuję sobie proroczych zdolności –  nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z czymś, co Emmanuel Lévinas nazywał „intrygą Nieskończoności”. Jak bowiem inaczej objaśnić ten ciąg faktów i wydarzeń, które układają się w jakąś wielką i tajemniczą fabułę co stale rozwija się i transformuje w coraz to nowe, wcześniej nieznane – jakby powiedział Schulz – dymensje? Fabuła ta, zatytułowana oczywiście „Bruno Schulz”, jest niezmiernie gęsta i skomplikowana. Są w niej wstrząsające antycypacje i osobliwe prawidłowości, które przybierają kształt rozmaitych figur. Wśród jej licznych rozgałęzień nie brakuje wątków dramatycznych i sensacyjnych, nawet kryminalnych. Nie wolna jest też od pierwiastków proweniencji wyraźnie mitologicznej. A przez całe jej terytorium przebiega linia frontu, gdzie ścierają się przeciwstawne siły i toczy się walka o najwyższą stawkę. W ogóle kontrast wydaje się jedną z głównych zasad organizujących tę niekończącą się opowieść.

Moja relacja dotyczy tylko tego, co dzieje się niejako na marginesie jego sztuki. Jeśli te wszystkie marginesowe zdarzenia nałożymy na świat podstawiony  w tej sztuce, otrzymamy przybliżone wyobrażenie o fenomenie Brunona Schulza, który cechuje między innymi nieskończona wręcz zdolność do wyłaniania z siebie wciąż nowych i nowych, i nowych historii. Przecież nic się nie zmieniło: zewnętrzna biografia, jak była uboga, tak i pozostała uboga w wydarzenia, twórczość, jak była szczupła, tak i pozostała szczupła. Skąd ten nadmiar, skoro widać same ograniczenia? Nie mam lepszej hipotezy niż hipotezę o intrydze Nieskończoności. Nie mam lepszego obrazu, któryby tę sprawę nieco bardziej poglądowo objaśniał, niż obraz wyjęty z Wiosny. Przytoczę go na zakończenie mojej wypowiedzi:

„Widziałem raz prestidigitatora. Stał on na estradzie szczupły, ze wszech stron widoczny, i demonstrował swój cylinder, ukazując wszystkim puste jego i białe dno. W ten sposób zabezpieczywszy swą sztukę ponad wszelką wątpliwość przed podejrzeniem oszukańczych manipulacji, zakreślił pałeczką w powietrzu splątany swój znak magiczny i natychmiast zaczął z przesadną precyzją i naocznością wywlekać laseczką z cylindra wstążki papierowe, kolorowe wstążki, łokciami, sążniami, na koniec kilometrami. Pokój napełniał się tą kolorową szeleszczącą masą, stawał się jasny od tego stokrotnego rozmnożenia, od spienionej i lekkiej bibułki, od świetlanego spiętrzenia, a on nie przestawał wywlekać tego nie kończącego się wątka, mimo przerażonych głosów, pełnych zachwyconego protestu, okrzyków ekstazy, spazmatycznych płaczów, aż w końcu stawało się jasne, jak na dłoni, że go to nic nie kosztuje, że czerpie tę obfitość nie z własnych zasobów, że mu po prostu otworzyły się źródła nadziemskie, nie podług ludzkich miar i rachub.”

FRAGMENT 2

Grzegorz Józefczuk: Władysław Panas i jego księga Lublin /niepublikowane, fragment/

„Narzuć światu jakąś wizję” (Władysław Panas)

(…) Władysław Panas znalazł się w Lublinie za karę. Pochodził ze wsi Dębica koło Kołobrzegu w północno-zachodniej Polsce, gdzie jego rodzina przeniosła się ze wschodu kraju, z rejonu Białegostoku. W 1966 roku rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kiedy w marcu 1968 roku w kilku miastach wybuchły zamieszki przeciw komunistycznej władzy (tzw. Marzec 68), studenci UAM demonstrowali w Poznaniu pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Za udział w demonstracjach Władysław Panas jako student drugiego roku filologii polskiej został 14 marca 1968 aresztowany, po czym wydalony ze studiów z wilczym biletem. Ale wilczy bilet nie dotarł do Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie – i kiedy po wyjściu z aresztu Panas trafił tam z prośbą o przyjęcie na uczelnię, został w 1969 roku wpisany na listę studentów. Mimo to, jak wspominał, był zdegustowany, że znalazł się w Lublinie - na „takiej prowincji”... 25 lat później powie, że miasto, w którym się znalazł – jest magiczne.

Te okoliczności przytaczamy także dlatego, że Władysław Panas nie lekceważył pewnych prywatnych sytuacji, jakich doświadcza twórczy badacz, teoretyk i interpretator. Rzadko wypowiadał się na ten temat wprost, lecz jak się wydaje, było to dla niego oczywiste – i podawał samego siebie za przykład. Mówiąc o sobie wyjaśniał, że ma z Lublinem „specjalną sprawę”: „Ta specjalna sprawa polega na tym, że jest to droga kogoś, kto tu nie znalazł się ani z wyboru, ani z przypadku, a z przymusu, na zesłaniu, na takiej Syberii. Jest to droga od nienawiści do czegoś, co jest podobne do miłości”.

Zarazem był przekonany o pewnego rodzaju powinności człowieka nauki wobec miejsca działalności, i wcielał to przekonanie w życie: „Sporą część mojej aktywności poświęcam wizerunkowi tego miasta. Nie podzielam zdania tych przedstawicieli środowiska naukowego, którzy uważają, że nie są do tego powołani. Miejsca gdzie żyjemy nie są neutralne, nie można ich traktować instrumentalnie. Trzeba dać więcej”.

 W 1973 roku Władysław Panas obronił na KUL pracę magisterską „O koncepcji języka w prozie Brunona Schulza” i od 1 października 1974 roku został zatrudniony w alma mater; od 1999 roku kierował Katedrą Teorii Literatury KUL, w 2003 roku otrzymał tytuł profesora zwyczajnego. I mimo że w 1984 roku obronił doktorat teorioznawczy - „W kręgu metody semiotycznej”, to niewątpliwie głównym tematem jego zainteresowań naukowych i najważniejszych książek pozostał Bruno Schulz: w 1997 roku wydana została rozprawa habilitacyjna Panasa pod tytułem „Księga Blasku. Traktat o kabale w prozie Brunona Schulza”,  w 2001 roku książka „Bruno od Mesjasza. Rzecz o dwóch ekslibrisach oraz jednym obrazie i kilkudziesięciu rysunkach Brunona Schulza”. Także Schulza i Drohobycza dotyczy jego ostatnia, niedokończona książka – „Willa Bianki. Mały drohobycki przewodnik dla przyjaciół (fragmenty)”.

Jednakże  równocześnie od 1996 roku zaczęły ukazywać się teksty Władysława Panasa poświęcone Lublinowi jako miastu, a z czasem także Józefowi Czechowiczowi (1903 -1939) jako poecie Lublina. Warto na marginesie dodać, że Profesor widział głębszą i oryginalną analogię między Schulzem i Czechowiczem, oraz Drohobyczem i Lublinem. Pisał: „Według mnie tych dwóch artystów wyróżnia – chyba nie tylko w dwudziestowiecznej sztuce polskiej – fakt, że wybili się na tworzenie sztuki uniwersalnej, która przemawia do wszystkich i przekracza ciasne ramy lokalności i prowincji, ale zrobili to odbijając się z tejże właśnie prowincji i lokalności. Z niej zrobili kosmos i świat. To jest chyba ta odrębna, samotna droga Czechowicza, i także Schulza. Ci artyści zbudowali swoją mitologię, swoją wizję i wersję rzeczywistości, nie szukając jakiejś egzotyki, jakichś ciekawych fabuł gdzieś daleko w świecie, tylko pozostając w swoim nieciekawym miejscu”.

FRAGMENT 3.

Grzegorz Józefczuk. Krótka instrukcja do wystawy „Drohobycz sentymentalny" /w katalogu wystawy fotografii w Galerii Michałowski, Lublin, Grodzka 19, wernisaż 24 stycznia 2006 roku/.

Wystawa jest ułamkową kroniką moich spacerów po Drohobyczu z prof. Władysławem Panasem, który z chwilą każdorazowego wjazdu do królestwa Brunona Schulza przemieniał się w magicznego przewodnika po tym mieście i jego okolicach. W spacerach z Nim nie chodziło o nazwanie obiektów, kamienic, miejsc, lecz o uporządkowanie ich w całość, dla której kluczem był Bruno Schulz, jego proza i jego życie oraz oczywiście sam Profesor, podążający własną ścieżką drogami autora „Sklepów cynamonowych". Zatem szło o intrygę Nieskończoności, w którą bywamy uwikłani wszyscy.

Teraz, ułamki ułamków zachowane w fotografiach, utworzyły ikonograficzne kręgi wokół pewnych miejsc. Przede wszystkim - wokół domu Schulza przy ul. Floriańskiej. Na jednym ze zdjęć Profesor siedzi w pokoju tego domu, patrzy w niewidoczne w kadrze okna. Czy siedzi w tym samy miejscu, gdzie przed laty siadywał sam Schulz? Na parapecie okna, nagle to wtedy odkryliśmy, skryty za firaną - siedział kot. W pokoju cisza. Za to na podwórku - trzeba wejść za ogrodzenie naciskając dziwną klamkę - kłębią się badyle, kwiaty, krzaki i drzewa, wymieszane z surrealistycznie wymalowanymi przybudówkami domu. W ten niezwykły klimat wpisuje się jakby w naturalny sposób tajemny gospodarz tego domu.

Gdzieś tam, po lewej stronie z tyłu domu, dają się zauważyć schody. Schody znane z jednej ze sławniejszych fotografii Schulza (nie do końca te same: kiedyś były drewniane).  

A jeszcze gdzieś dalej małe zdjęcie: Profesor przy murku, przy którym zamordowano Schulza. W innym miejscu - mały kadr z modlitwy w tym miejscu.

Bliżej sufitu - dom, gdzie nie tak dawno odkryto, a potem ukradziono malowidła ścienne Schulza.

I fryzjer! Profesor, otwarty na wiele przejawów różnorodności życia, nie stronił od teatru, szczególnie - jeżeli sam był w nim aktorem. Jak w starym zakładzie fryzjerskim w Drohobyczu. 

Jest tu kilka małych zdjęć Truskawca, odległego od Drohobycza o kilka kilometrów. Z ostatniego spotkania Profesora z Brunonem Schulzem, jego miastem, zakamarkami i okolicami. Pisząc „Willę Bianki" (to ta zielona, wielka rezydencja), Profesor podjął detektywistyczne poszukiwania śladów Brunona Schulza, zapisanych przez niego w prozie i listach. Szukaliśmy więc, gdzie znajduje się inna willa, Aida; tutaj Schulz spędził w 1939 roku wakacje, ostatnie dobre lato swego życia. Przy pomniku Adama Mickiewicza w wielkim parku truskawieckiego uzdrowiska, Profesor delikatnie opowiadał,  że gdzieś dalej, w niezbadanej głębi drzew i zarośli, autor „Sanatorium pod klepsydrą" spotykał się z pewną panią, wielką polską pisarką. Przyjeżdżała do Truskawca pociągiem, bo wtedy istniało bezpośrednie połączenie Warszawy z Truskawcem. W Truskawcu kończyły się tory.

Grzegorz Józefczuk


24-01-2013, 17:37:50


  Festiwale






  NewsLetter

Podaj swój e-mail



Bądź na bieżąco
z najważniejszymi wydarzeniami związanymi
z postacią Brunona Schulza




Kultura w Lublinie
BRUNO SCHULZ MUSEUM DROHOBYCZ
Polecamy:    Ї      Brama_Grodzka      PRZYPINKA.PL      Kurier_Galicyjski      Instytut_Polski w Kijowie      EAST-CULTURE      Zaxid.net      Lonia / Maydan Drohobycz      Wikipedia Ukr      Nowa Europa Wschodnia      ZBRUCZ Pismo internetowe      Rada Miasta Drohobycz   
Copyright © Stowarzyszenie | Projekt: Paweł Górski | Wykonanie: ATLabs